Parę godzin później, dwadzieścia parę stopni więcej. Kiki potrzebował zażyć trochę aktywności fizycznej, my potrzebowaliśmy italijańskiej kofeiny. Śmigaliśmy sobie tu i tam, gubiąc na zawsze fajne czapki z daszkiem, włażąc w jakieś podwórka, które okazywały się siedzibami kapitalnych małych galerii z ...wszystkim. Potem Kikiemu się znudziło, przysiadł sobie i obserwował włoskie mammy i włoskie laski w jego kategorii wiekowej, więc postanowiliśmy się zbierać na tour de France.
Sesje z przyjaciółmi. Sesje bez przyjaciół. Fotografia ciążowa i rodzinna. VHS video nagrywanie warzywa owoce świeże jaja czyli szeroko pojęta działalność wielobranżowa.
19 sty 2012
18 sty 2012
In the middle of nowhere
Ostatni dzień września, godzina 7 rano, jakieś 4 stopnie Celsjusza. Dzieciaki ubrane w same bluzy idą na przystanek szkolnego autobusu, a my zmordowani pierwszym tysiącem kilometrów zatrzymujemy się, żeby trochę dać odpocząć sobie i strzałce. Świętej pamięci strzałce, która przejechała z nami taaaaaaaaki porządny kawałek Europy, a dokonała ostatnio żywota kasując się kompletnie pod Szklarską Porębą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
O mnie
- Iga Pelczarska
-
tel. 798-649-994
kontakt@igapelczarska.pl
www.igapelczarska.pl